Autor |
Wiadomość
|
Witold
|
Wysłany: Pią 18:57, 08 Gru 2006 Temat postu: Wulgaryzmy we współczesnej literaturze |
|
|
Dołączył: 19 Paź 2006
Posty: 155
Przeczytał: 0 tematów
|
Słowa i wyrażenia powszechnie uznane za wulgarne. Coraz częściej i coraz więcej w nowych książkach wielu polskich pisarzy (no, powiedzmy... autorów).
Co o tym sądzicie?
1. Prawdziwy realizm, nie ma co ukrywać, w życiu ludzie często przecież tak mówią?
2. Czy nieuzasadnione epatowanie rynsztokowym slangiem?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
magic
|
Wysłany: Nie 1:16, 10 Gru 2006 Temat postu: |
|
|
Dołączył: 13 Paź 2006
Posty: 109
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: ursynow
|
To ciekawe. Powiem szczerze, że nie jest mi łatwo odpowiedzieć jednoznacznie na Twoje pytania, bo sama mam dylemat.
Osobiście nie lubie wulgaryzmów w literaturze, chociaż w życiu mam potrzebe sobie czasem siarczyście "powiedzieć". Unikam literatury polskiej, gdzie pojawiają się wulgaryzmy.
Natomiast czytałam niedawno Frederica Beigbedera "29.99". Facet pracował kiedyś w reklamie i w książce demaskuje mechanizmy sterujące tą dziedziną. Zepsucie tego środowiska autor wzmacnia bluzgając różnymi wiązankami. Ten wulgarny język jakby odzwierciedlał udpodlenie w/w środowiska.
Byłam nieco zbulwersowana samym językiem, momentami myślalam że nie skończe książki. Ale musze przyznać, że było w niej wiele ciekawych i trafnych życiowych "myśli". W tym przypadku wulgaryzmy moge uznac za uzasadnione:))
Myślę, że czasem wugaryzmy mogą być przydatne.
Ale ważne by były jedynie tłem , a nie głównym bohaterem - bo wówczas robi się bagienko.
Zastanawiam się czy zbytnie epatowanie wulgaryzmami jest znakiem
1.albo ubogiego języka autora,
2.albo próba zatuszowania jakichś niedoskonałości.
3.albo komercyjna próba zwrócenia na siebie uwagi metodą Madonny Ciccone
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Witold
|
Wysłany: Nie 8:50, 10 Gru 2006 Temat postu: |
|
|
Dołączył: 19 Paź 2006
Posty: 155
Przeczytał: 0 tematów
|
Zaczynałem naukę czytania w czasach, gdy wyrazy wulgarne w książkach nie istniały. Nie wiem, jak to było w oryginałach, ale polskie tłumaczenia były poprawne zawsze. Potraficie sobie wyobrazić coś takiego u Balzaka czy Dickensa? Zola potrafił być naturalistą i opisywać górników i... nie chlapać przekleństwami. Oczywiście w życiu nie było tak grzecznie.
Czy jednak fakt, że codzienność wygląda nieco inaczej, uzasadnia to, co dzieje się w literaturze? Sztuka nie musi być tylko drobiazgowym odwzorowaniem życia.
A gdybyśmy nawet założyli, że pewne gatunki jednak powinny, to czy nie wskazane byłoby, żeby główna bohaterka spędzała czas zarówno w eleganckich lokalach na nastrojowych kolacjach z ukochanym, jak i w ubikacji robiąc kupę? To drugie nawet chyba częściej? Bo przecież to oczywiste i zgodne z faktami, życiem, naturalnymi potrzebami.
Najbardziej trafia mi do przekonania Twoja "dwójka". Czyli: "nie jestem tak dobry, żeby zasłużyć na uwagę i sukces, to będę tak zły".
Przypomina mi to filmy, horrory. Artyści potrafią zbudować napięcie genialną grą aktorską. Rzemieślnicy natomiast straszą widza nagłymi uderzeniami dźwięku, różnymi "bum!", "łup!", itp.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Lwowska Fala
|
Wysłany: Nie 14:24, 10 Gru 2006 Temat postu: |
|
|
Dołączył: 02 Paź 2006
Posty: 33
Przeczytał: 0 tematów
|
Nie zgadzam się z Tobą. Dźwięk w horrorach ma kapitalne znaczenie i właśnie artyści tego gatunku (choć byli też świetnymi rzemieślnikami zresztą według mnie rzemieślnik nie ma wydźwięku negatywnego) używali go po mistrzowsku np. Hitchcock w "Psychozie", Kubrick w "Lśnieniu", czy Polański w "Dziecku Rosemary". Czasem wystarczył cień na ścianie i dźwięk, brrr....
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
magic
|
Wysłany: Nie 15:49, 10 Gru 2006 Temat postu: |
|
|
Dołączył: 13 Paź 2006
Posty: 109
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: ursynow
|
Zgadzam sie z Toboą Witold, jeżeli chodziło Ci o współczesne eksplozje i olbrzymie grzyby pożarów na filmach , strzelaniny, które niewiele wnoszą to samej fabuły.
Że w flmie "Czysta formalność" czy "Śmierć i dziewczyna" można zbudować silne napięcie bez efekciarstwa.
Lwowska Fala, Ty też masz rację, bo filmy które wymieniłaś są klasyką suspensu. I tam wcale nie ma efekciarstwa, wszystko jest wysmakowane. Mam wrażenie, że Witoldowi chodziło raczej o filmy ze Swarzenegerem czy Segalem.
Rzeczywiście ta tendencja pojawia się także w literaturze współczesnej.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
a4kadiusz
|
Wysłany: Śro 10:43, 14 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
Dołączył: 26 Gru 2008
Posty: 12
Przeczytał: 0 tematów
|
a mnie się wydaje, że to wszystko zależy od tego w jaki tym literatury się celuje.
Od wieków literatura była dualna: albo wysoka (idealna, nieskalana) albo niska (obsceniczna, wulgarna).
Po za tym wydaje mi się, że wulgaryzmy są częścią systemu językowego i nie widzę powodu, by odmawiać im prawa istnienia w literaturze. Co więcej niosą w sobie znaczenie większy ładunek magii, emocji niż inne słowa. Przyznaję jednak, że większość z użyć wulgaryzmów w literaturze nie ma charakteru twórczego, a jedynie mimetyczny. Przypomnijcie sobie jednak Ferdydurke, albo Trans-Atlantyk. Od obelg, przekleństw tam się aż roiło...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
klapciaczek
|
Wysłany: Pią 0:40, 06 Lut 2009 Temat postu: |
|
|
Dołączył: 05 Lut 2009
Posty: 1
Przeczytał: 0 tematów
|
Cieszę się, że trafiłam właśnie na ten wątek ponieważ jestem na I roku polonistyki i właśnie pisze pracę zaliczeniową z poetyki na temat funkcji wulgaryzmów w literaturze i czy wiecie może gdzie mogę znaleźć jakiekolwiek opracowanie tegoż tematu???
Z góry dziękuje za odpowiedź
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|